Jak szybko zepsuć rynek
Jesteśmy świadkami bezprecedensowych zmian na rynku globalnym. Rzekome wojny celne na linii USA-Chiny są tylko przykrywką wzmożonego handlu, który rozkwitł niespodziewanie po wygranej Bidena i zaprzysiężeniu w styczniu 2021 r. Walka na kontenery to tylko przykrywka by zagłodzić Europę. Chiny mają dobry plan, który z powodzeniem realizują wykorzystując wyrachowanie i chciwość. Finansowanie frachtu przez ostatnie lata uzależniło kraje od importu z Państwa Środka.
USA na skraju
Pomijając polityczne oceny, Trump próbował powstrzymać ekspansję towarów z Azji. Jednak zapotrzebowanie na „taniość” wielkiego narodu Ameryki Północnej wrasta, tym bardziej w okresie kryzysu. Uzależnienie od chińskich towarów rośnie. USA zdają się być na skraju, jednak dodruk dolara to bomba z opóźnionym zapłonem.
Głód na rynku
Zerwane łańcuchy dostaw spowodowały poważny kryzys na rynku surowców. I dotyczy to w zasadzie wszystkich surowców – od stali po tworzywa sztuczne. Czas oczekiwania na komponenty elektryczne, pneumatyczne czy zwykłe przewody wzrósł z kilku dni do nawet kilku miesięcy! Głód na rynku będzie trwał jeszcze długo, więc jeśli poszczególne państwa nie wypracują własnych strategii radzenia sobie z brakami, będziemy całkowicie uzależnieni od Chin.
Długa droga donikąd
Uwagę powinna przykuwać aktywność chińskich firm w inwestycjach drogowych w Europie. Ostatnie kłopoty w Czarnogórze z chińską autostradą pokazują strategię uzależnienia całych państw od długów w Chinach. Cudze pieniądze są fajne dopóki nie trzeba spłacać długów za fajne zabawki, których może nawet potrzebujemy, ale po prostu nas na nie stać. Chińskie pieniądze to po prostu długa droga donikąd.
Najnowsze technologie z Azji
Ekspansja azjatycka nie jest tak odległa od Polski. Wiele zagranicznych koncernów posiadających swoje fabryki w Polsce zaczyna zlecać wdrożenie najnowszych technologii z Azji. Złożone przez polskich integratorach oferty na stanowiska zrobotyzowane coraz częściej wykonywane przez firmy z Korei Południowej. Zupełnie niezwykłym trendem jest prowadzenie licytacji na nowe maszyny i linie produkcyjne. Co ciekawe licytacje zaczynają się „od dołu” lub „od góry”. Wygrywa firma, która zdecyduje się na wymienioną w licytacji kwotę.
Drugie dno oszczędności
Każde przedsiębiorstwo patrzy na koszty i liczy ROI (Return of Investment). Współczynniki zwrotu mają duże znaczenie dla firm produkcyjnych. Jednak okazuje się, że jest drugie dno oszczędności. Jeśli składane oferty są wyrównane, a wygrywa na licytacji firma, która zdecyduje się na zbudowanie maszyny za połowę kwoty to należy się zapytać co dostanę w tej kwocie. Uzależnienie od „taniej automatyzacji” będzie miało takie same konsekwencje jak import towarów z Chin – na początku jest tanio, potem dochodzi do monopolu i ceny gwałtownie wzrastają.
Lokalny patriotyzm
W trudnych chwilach ciężko jest płacić więcej niż to jest możliwe. Jednak Polskie firmy powinny patrzeć perspektywicznie. Tworzenie nowych technologii i wdrażanie ich w rodzimych przedsiębiorstwach ma podwójną wartość. Po pierwsze rozwijamy nasz przemysł i aplikujemy innowacje dostosowane do naszych potrzeb. Zagraniczne modele biznesowe nie zawsze pasują do naszych firm produkcyjnych. Po drugie inwestujemy polskie pieniądze w Polsce i to właśnie tu one zostaną w postaci podatków.
Lokalny patriotyzm jest ważny, bardziej niż nam się wydaje.