Tajemniczy Egipt

Egipt to kraj najbardziej znany z piramid – nie da się temu zaprzeczyć. Jednak jego historia i zabytki są o wiele bogatsze niż same piramidy. Dość, że państwo egipskie położone jest na dwóch kontynentach – azjatyckim i afrykańskim.

Co warto wiedzieć o Egipcie

Generalnie wszystkie hotele oraz miejsca, gdzie mogą być turyści, są monitorowane przez policję i ochronę – nawet wycieczki autokarowe do Luksoru, czy Kairu obejmują bardzo często ochronę uzbrojonych dyskretnie bodyguardów (warto dopytać o to podczas kupowania wycieczek).

Jedzenie w hotelach zazwyczaj jest dość różnorodne i smaczne – od typowych egipskich przysmaków po standardowe jedzenie europejskie np. makaron z sosem pomidorowym. Obowiązkowo do każdego posiłku serwują dużo warzyw i sosów, np. z sezamem (tahini), czarnuszką lub aromatycznymi przyprawami. Niestety smak kawy nie powala, nawet ta z ekspresu nie jest zbyt aromatyczna.

Na początku pobytu w Egipcie lepiej omijać nieobranych warzyw i owoców, ze względu na specyficzną florę bakteryjną. Zemsta faraona może uprzykrzyć urlop, ale przy zastosowaniu podstawowej higieny – mycie rąk, jedzenie posiłków gotowanych, nie powinno nam nic grozić. Zęby lepiej też myć w wodzie butelkowanej. Z ciekawostek warto spróbować lokalnego warzywa – okra, które jest często dodawane do gotowanych warzyw. Osobiście tez polecam chlebek naam – cienki placek, który lokalsi używają bardziej jak łyżkę.

Pokoje w standardowych hotelach są całkiem przestronne, choć nie najnowsze, są sprzątane codziennie. W zależności od otrzymania napiwku, obsługa jest w stanie zrobić bardzo dużo na nasze życzenie – zostawić dodatkową wodę w pokoju, zrobić lepszego drinka czy wyczarować dodatkowe ręczniki na plaży.

Zwyczajowo kelnerom jak i służbie pokojowej warto zostawić mały bakszysz – około dolara. Obsługa hotelowa zarabia bardzo mało, a napiwek jest głównym źródłem utrzymania. Lokalsi pracują po kilka miesięcy nawet bez dni wolnych, a potem udają się do rodzin w Aleksandrii czy Kairze na 2 tygodnie urlopu.

Większość linii brzegowej w kurortach należy do hoteli, co gwarantuje nam spokój i bezpieczeństwo. Plaże są wyposażone w leżaki, a do karty wejściowej do pokoju dostaniemy karty na ręczniki. Z kartą idziemy do „Centrum ręczników” i wymieniamy na ręcznik. Po wizycie na plaży ręcznik trzeba znów wymienić na kartę. Zabieranie ręczników do pokoju nie będzie mile widziane.

Plaże są całkiem zadbane i wysprzątane oraz wysypane delikatnym piaskiem. Natomiast już w wodzie mamy dużo kamieni i szybko robi się głęboko, dlatego warto nosić buty do wody – choćby dla ochrony przed jeżowcami. Polecam też płetwy i zestawy do snorklowania. Woda w Morzu Czerwonym jest niezwykle słona, a jej kontakt z oczami może być bolesny.

W Egipcie dominują dwa wyznania – islam oraz chrześcijaństwo – bardzo wielu Egipcjan to Koptowie, czyli najstarszy odłam chrześcijaństwa. Dla Europejczyków ciężko odróżnić jednych od drugich, jednak maja oni bardzo często odmienne ubrania, jedzenia, imiona. Dodatkowo Koptowie, przynajmniej mężczyźni – mają tatuowany krzyż w kółku na kciuku lub nadgarstku. Ciekawostka – w języku arabskim jest jedno słowo na określenie Boga – Allah, więc zarówno muzułmanie jak i Koptowie mówiąc o religii będą mówili, że Allah jest wielki.

Plaża Segull Resort jest plażą hotelową, a na większość takich plaż nie ma możliwości wstępu. W Egipcie bezpieczeństwo jest priorytetem po zamachach  w Sharm el Sheik nie jest zbyt bogata w rafę koralową, ale są też inne plaże, na które warto się wybrać.

Plaże są niewątpliwie ozdobą Egiptu. Ich najcenniejszym klejnotem jest błękitne może z rafami koralowymi. Wiele plaż hotelowych jest ich pozbawionych w Hurghadzie. Dlatego warto korzystać z różnych plaż – ogólnodostępnych. Wstęp kosztuje koło 70 funtów Egipskich za osobę, a w cenie mamy leżaki, które przygotuje dla nas obsługa. Za ręczniki na takich plażach trzeba płacić dodatkowo. Przy plażach płatnych są prysznice, toalety, miejsca do przebrania się oraz bary i kawiarnie, gdzie można zamówić napoje i jedzenie.

My płaciliśmy po 70 LE za wejście, warto zorientować się jaka jest lokalna cena i targować się, gdy ktoś ją zawyża. Bardzo możliwe, że istnieje pewnego rodzaju zmowa cenowa za wejście, ale pan z budki z biletami może ukryć w cenie bakszysz dla siebie.

Anemone Beach – urokliwa plaża przy Sheraton Road. Wejście można przegapić – znajduje się w bramie strzeżonej przez lokalsa. Tu płacimy za wstęp i dostajemy karty wstępu. Wymieniamy je na leżaki z materacami. Snorkelowanie pozwoli nam zobaczyć przepiękne fragmenty rafy oraz kolorowe ryby.

Warto pamiętać, że nie wolno chodzić po rafie, ponieważ wtedy obumiera. Zabronione jest także odłamywanie jej fragmentów. Nawet jeśli zaleziemy koralowce, nie wolno ich zbierać ani próbować zabrać ze sobą do Polski. Jeśli celnik znajdzie u nas takie kawałki rafy, grozi za to surowa kara finansowa.

Al Sakia

Plaża niedaleko Mariny w Hurgadzie. Całkiem ciekawa pod względem rafy. Jednak co nas najbardziej znęciło to wrak wycieczkowca, który leży w odległości 40 m od brzegu. Nie jest jakoś wyjątkowo atrakcyjny, ale jako ciekawostka może być. Na tej plaży nie ma ogólnodostępnych natrysków, są w łazience dla pań. I co trzeba przyznać, toalety w Egipcie są całkiem czyste, nawet te na trasach do Luksoru czy Kairu (a to znacznie lepszy standard niż w ostatnich czasach na autostradach w Niemczech).

Al Mashrabija Beach

Taksówki nie są tu drogie, tylko trzba brać sieciówki (np. Uber) albo targować się z lokalsami. Jednak na tę plażę wybraliśmy się na pieszo – około 4,5 km od naszego Hotelu Seagull. Liczyliśmy na niepowtarzalną rafę i zapewne była, ale niestety za daleko od brzegu. Niedaleko był pomost z diving centree, więc dla fanów nurkowania to gratka, jednak w niedalekiej odległości od linii brzegowej samej rafy było niewiele. Plaża należy do niewielkiego hotelu, na który składają się klilkuapartamentowe mieszkania, więc była dość kameralna. Korzystali z niej głównie osoby starsze z Europy i lokalsi o wyższym statusie społecznym. Zagadał nas nawet jeden Egipcjanin od lat mieszkający w Sztokholmie, którego żona pochodzi z Polski.